2 października 2016

Astrid Löfgren

N, ale wtedy będzie ryzyko, że farba źle wpłynie na włosy. I ciałko. I zajdzie między łuski.
Widocznie rosyjskie dzieci potrzebują takiego kopa. W sumie to w każdym kraju znajdzie się jakaś dziwna kołysanka. 
/Rozwiązanie zawsze się znajdzie. Na włosy mógłby założyć czerwony czepek. Na rękę w sumie też.
/W sumie fakt, to Rosja. Kołysanka, która idealnie nadaje się do horroru nie powinna nikogo dziwić. Na początki nawet sądziłam, że to utwór napisany specjalnie na potrzeby jakiegoś strasznego filmu, ale poszperałam i okazało się, że to prawdziwa kołysanka, która została odnowiona. Zwyczajnie ktoś kiedyś stwierdził, że straszenie dzieci jest bardzo skuteczną metodą, która zmusi je do snu, bo inaczej straszny stwór przyjdzie i je zje. Matulu, dobrze, że nie mam dzieci, bo wpadałabym jeszcze na jakiś głupi pomysł :P
Steve, ma przebłyski, w których wykorzystuje dojrzały mechanizm obronny. A to dobrze. 
 Użycie słów "Bucky" i "to dobrze" jest połączeniem, którego już dawno nie słyszałem, ale... to naprawdę dobrze.
Bucky, tyle naoglądałam się łez, tyle sama wylałam, że ich żałosny widok nie zrobiłby na mnie wrażenia. Może trochę pochlipania by ci pomogło.
 Ja nie płaczę. Chyba, że na pokaz, wtedy to mogę. Jakbym był filigranową dzieweczką, nie stukilogramowym facetem, robiłoby to lepsze wrażenie, no ale co poradzę, nie?

1 komentarz:

  1. N, och, mam jeszcze inny pomysł. Całe wdzianko z lateksu. Białe, żeby jednak Kobik mogła poszaleć z farbkami.
    No właśnie na końcu języka miałam, że "Rosja to stan umysłu", ale sobie pomyślałam, że się jednak powstrzymam. My też mamy demoniczne kołysanki. A "Był sobie król", "Na Wojtusia z popielnika" na przykład? Tam to się brutalne tragedie dzieją. Dlatego swojemu dziecku będę puszczać albo nucić same melodie. Bezpieczniej. A ty rób listę kołysanek zabronionych, tak na przyszłość. Może mniej będzie kusiło :D

    Steve, dobrze, bo to jest świadome. Przynajmniej myślę, że jest. Tak chyba brzmi jeszcze lepiej, co?

    Bucky, niee. Zaryczany stukilogramowy facet robiłby większe wrażenie. No i nie pieprz, że nie płaczesz od czasu do czasu w kącie. Jakoś ciężko uwierzyć.

    OdpowiedzUsuń