29 października 2016

Astrid Löfgren

N, pomyśl, że trując ciebie, skazałby siebie na wieczne cierpienie. Czyż to nie dramatyczne?
Myślę odwrotnie. Wojna i naziści to pikuś w porównaniu z wychowywaniem przez całe życie. 
/O tak, bardzo dramatyczne. Marzę o takiej miłości. Tylko bez otrucia, tego to wolałabym uniknąć.
/Chłopcy mają na tyle prosto, że uniknęli okresu opieki nad niemowlakiem, a nie weszli jeszcze w okres zajmowania się dzieckiem szkolnym. Więc póki co mogą uznawać jeszcze wojnę za coś trudniejszego.
Steve, Bucky, a jak Ian i Grace rozumieją wasz model rodziny? Zadają pytania typu "Dlaczego mamy dwóch tatusiów"? Macie kogoś, kto by was od czasu do czasu odciążył, żebyście mogli gdzieś razem wyskoczyć tylko we dwoje?
S: Cóż, tych pytań nie da się uniknąć. Dzieci szybko zorientują się, że - pozwól, że tak to ujmę - coś jest nie tak, ponieważ ich przyjaciele mają mamy, a one nie. Jednak wyjaśniliśmy im, że czasem bywa tak, dziewczynka może się zakochać w dziewczynce, a chłopiec w chłopcu, choć niektórym ludziom się to nie podoba. I że bez względu na wszystko je kochamy.

B: I póki co dla nich to taka sama rewelacja jak to, że ktoś jest leworęczny. Już bardziej zdziwiło je to, że mamy swoje lata. I że mamy wystawę w muzeum. I że w telewizji można było zobaczyć, jak Steven rzuca sobie samochodami. I że wujek Bruce zmienia się w zielonego potwora. Tak, jesteśmy trochę dziwni.

S: Bardzo trochę. Ale jakoś funkcjonujemy. I tak, czasem udaje nam się podrzucić komuś dzieciaki, jeśli oboje jesteśmy gdzieś potrzebni w tym samym czasie, albo kiedy chcemy gdzieś wyjść we dwoje. Bucky ma dużą rodzinę, czasem Sam się zgodzi, a kiedy indziej Bruce i Natasha. Zawsze jest jakieś wyjście.

1 komentarz:

  1. N, jak to w opkach, Bucky dzięki tobie by znormalniał, więc z pewnością obeszłoby się bez otruć.
    Za to musieli przejść przez bunt dwulatka chociażby, więc mieli takie jakby wprowadzenie. Od samego myślenia o tych nieciekawych, dziecięcych okresach można dostać depresji.

    Steve, Bucky, a macie jakiś nadzór czy coś takiego? I jak w ogóle wyglądał w waszym przypadku proces adopcji? Jak doszło do tego, że się jednak zdecydowaliście?

    OdpowiedzUsuń