Tak też tak myślę xd choć różnie próbowałam to osiągnąć to tym dałam rade xD
No pewnie go nie opuści bo to Bucky i uda, że nie słuchał a później Sam będzie mieć problemy xD
Awww córka pociesza ojca po sprzeczce z drugim ojcem? ;p
/Więc już wiesz, co działa. Nie prośby, nie groźby, a wejście mu na ambicję :P
/Coś czuję, że słuchając tego, to Sam by nie wytrzymał i wyszedł, zabierając swoje zabawki. Albo wyszedłby bez nich, byleby tylko wyjść i już tego nie słuchać.
S: bądź bohaterem robiąc córce naleśniki gdy ta jest chora. Takie bohaterstwo jest lepsze. I nie doszukuj sie plusow tam gdzie wszystko krzyczy ze mogłeś zginąć.
Wszystko krzyczało, że mogłem zginąć, ponieważ właśnie taki miałem plan. Jednak nie udało mi się i w tym doszukuję plusów. Wiem też, że już nie powtórzę takiej akcji, ponieważ tym razem mógłbym mieć mniej szczęścia i skończyłbym martwy. A chcę żyć, mam dla kogo i po co. I choć moje zdolności kulinarne wciąż pozostawiają wiele do życzenia, wolę zostać w domu i smażyć naleśniki, niż zgrywać bohatera. Priorytety się zmieniły.
B: A ty jaki z misji wracasz?
Taki, że bez względu na pogodę chodzę zakryty od stóp po czubek głowy, udając, że jestem chory. Lepsze to, niż pokazywanie potworkom siniaków we wszystkich kolorach tęczy i we wszystkich wielkościach, przyozdobionych gdzieniegdzie wszelkiej maści płytszymi i głębszymi ranami. Nic fajnego, więc nie chcę zafundować im traumy czy coś.
Czyżby było błogosławieństwo, by to wykorzystywać? <2
OdpowiedzUsuńHaha ale kto powiedział, że przyjaźń z Kapitanem Ameryką będzie / jest łatwa? Mógł obrać za swój cel przyjaźniany Tony'ego, rozmawialiby jak równy z równym, choć Sam to chyba mniejszy "przebieg" ma xD
haha matka kwoka w natarciu xD No ale nie naweniaj się tylko na dziewczynkę, Ian swoje pięć minut też potrzebuje xD
S: Jak nie chcesz skorzystać z kursu kucharskiego to może niech Jane cię podszkoli? Thor wam dzieci nie zazdrości?
B: Czyli sam o siebie nie dbasz, a Steviemu wypominasz? To już lekka hipokryzja, co?