12 czerwca 2017

Bardzo ważne i ostatnie ogłoszenie

***
/Tak, tytuł brzmi tak poważnie, bo i wiadomość jest poważna. Nie owijając więc w bawełnę, wykładając kawę na ławę - zawaliłam, nie dotrzymałam własnej obietnicy i blog zostaje zamknięty. Dlaczego? Dlatego, że doskonale wiem, że nie dam rady go już dłużej prowadzić. Wszystko sypało mi się już podczas tych dwóch tygodni praktyk, a wiem, że będzie tylko gorzej, ponieważ od połowy lipca będę je kontynuować, ale już podczas pracy. Zwyczajnie nie będę mieć czasu, by pisać notki tutaj i wreszcie nadrobić zaległości na drugim blogu. 
/Dlaczego pada na ten? Dlatego, że od ostatniej opublikowanej tu przeze mnie informacji, moje nastawienie do tego bloga niestety się nie poprawiło i widzę nieustanny spadek jakości w tekstach i odpowiedziach, co mnie frustruje. Dlatego nie potrafię napisać nawet notki i na dzień dzisiejszy mam rozpoczęte trzy, które nie liczą więcej niż pół strony. A od tygodnia nie zdołałam dopisać ani jednego słowa. Trzeba więc wiedzieć, kiedy należy powiedzieć "stop" i zakończyć coś, zanim się to zniszczy. A ja nie chcę niszczyć tego bloga. Dlatego pozostałe notki opiszę w skrócie:
/Team Capa miał dotrzeć do ewakuowanej właśnie bazy IGH, gdzie natrafiliby na przetrzymywanych więźniów oraz plany robotów. Ochroną bazy zajmowaliby się ludzie Kronas, a także Maria Petrova. Doszłoby do starcia Fault Zone vs. Quake, co wywołałoby trzęsienie ziemi o takiej sile, że zwróciłoby uwagę ACTU i Starka.
/Po czasie okazałoby się, że plany dotyczą adaptoidów. Steve przesłałby je T'Challi, a ten zauważyłby, że w kilu miejscach pokrywają się one z planami HEX-a, którego zaprojektowała Jennifer Swann. Tony Stark także zacząłby się orientować, że coś jest nie tak. Udałoby mu się dotrzeć do zablokowanego komunikatu Friday, w którym chciała powiadomić go o tym, że plany LMD zostały wykradzione.
/Team wraz z drużyną Coulsona dotarliby do siedziby Kronas, w której podziemnej części prowadzono by ostatnie badania nad młotem, a także nad poszukiwaną przez SHIELD księgą - Darkhold. Dzięki przeczytaniu jej Sin zdołałaby unieść młot Skadi, Wymknęłoby się to jednak spod jej kontroli, a ta nie tylko zyskałaby jej moce (czyli moce Asgardczyka + moce młota, w tym zwiększanie swojej siły przez strach innych), ale stałaby się nią. Wanda wykradłaby księgę bez której Sin nie mogłaby sprowadzić boga strachu - Serpenta, brata Odyna i ojca Skadi. Przed wściekłą Sin uratowałaby ją Izanami. Zginęłaby jednak, ponieważ Sin, którą wzmacniał strach wszystkich zebranych, okazałaby się zbyt silna.
/Wanda nie mogłaby poradzić sobie z tym, co się stało, i uroiłaby sobie, że jednym sposobem na uniknięcie podobnych sytuacji byłoby przeczytanie  Darkhold, łamiąc przy tym obietnicę daną Izanami, że nigdy nie zbliży się do "czarnej magii".
/W między czasie, by problemów nie było zbyt mało, w mediach pojawiłaby się informacja o tym, że... Kapitan Ameryka został zatrzymany. Oczywiście nie byłby to Steve, a LMD stworzone na jego podobieństwo. LMD-Steve postrzeliłby generała Rossa, a LMD, które Swann stworzyłaby dla Friday sprzeciwiłoby się Starkowi. Okazałoby się, że byłaby to część większego planu Skadi, która podjęła współpracę ze Swann, obiecując jej w zamian części Ultrona oraz wszystkie wyniki prac nad berłem, które uzyskał Strucker, a do których Swann nie miała dostępu przez brak ich obecności na elektronicznych serwerach. Swann chciała odzyskać Ultrona, ponieważ wiedziała, że jego kod zawiera potrzebne jej informacje do "wzniesienia ziemskiej technologii na wyższy poziom". Tej wymianie informacji przeszkodziłby jednak team Capa oraz Stark. Jennifer zdecydowanie by się to nie spodobało, dlatego przejęłaby kontrolę nad zbroją Iron Mana, którego nasłałaby na Capa. Sytuację opanowałaby Wanda, a Swann wyleciałaby przez okno. Przeżyłaby jednak, na czas zmieniając swoje ciało w metal. Steve wyciągnąłby rękę do Tony'ego, podsumowując sytuację tym, że ten teraz już wie, jak to jest, kiedy umysł nie ma kontroli nad ciałem.
/Coulson wyciągnąłby z Leo Novokova informacje o tym, o co tak właściwie mu chodzi. Ten powiedziałby mu o tym, że ktoś eliminuje kolejnych agentów Red Roomu, chcąc zyskać ich wspomnienia i umiejętności, żeby wgrać je w umysły LMD. A on szuka Arkady'ego.
/W między czasie okazałoby się, że Skadi wraz z adaptoidami ruszyła na Stark Tower, w którym znajduje się baza ATCU oraz tymczasowe więzienie dla skazanych, zanim ci zostaną przesłuchani i przetransportowani do Raftu. Sin aka Skadi nie chodziłoby jednak tyle o skazanych, co o technologię, którą pozostawiłaby tam Swann.
/Zanim doszłoby do starcia, Wandzie wyrwałoby się to, co zobaczyła kiedyś w umyśle Izanami - śmierć Kapitana Ameryki. Słyszeliby to Sam i Bucky.
/Sin okazałaby się być najtrudniejszym przeciwnikiem, z jakim Avengers musieliby się mierzyć. Głównie przez to, że dzięki strachowi stawałaby się silniejsza. Poważnym uszkodzeniom uległoby Stark Tower, a przed zawaleniem uratowałaby je Wanda, której moc zwiększona byłaby przez bliskość kamienia (Vision) i Darkhold, ale byłaby jednak też bardziej chaotyczna. Wieżę w miejscu utrzymałaby jednak technologia.
/Do starcia Kapitana Ameryki i Skadi doszłoby na jednym z tarasów Stark Tower. Sin chciała by ten, kto odpowiadał za śmierć jej ojca i Rumlowa cierpiał jak najbardziej, jednak okazałoby się, że nie byłby to Steve, a... Bucky, który wykradł jego mundur i tarczę z miejsca, w których trzymał je Stark. Rozwścieczona tym oszustwem Skadi wbiłaby rękojeść młota w środek piersi Bucky'ego, zrzucając go z Wieży. Bucky doskonale wiedział, że tam zginie, dlatego wykorzystałby ten moment na odwrócenie uwagi Sin, by Vision mógł zaatakować ją przy pomocy promienia, jaki emitował Kamień Umysłu. Udałoby mu się jednak pokonać ją dopiero przy pomocy Wandy. Sin nie zginęłaby, ale byłaby na tyle osłabiona, że zdołano by ją pojmać.
/Sam próbowałby złapać Bucky'ego, ale ten wyślizgnąłby mu się z rąk i runąłby na ulicę przed Stark Tower, ze Starkiem stojącym niedaleko (wróg), Samem za plecami (przyjaciel) i Steve'm, który ściskałby jego dłoń (serce w dłoni), przy akompaniamencie syren ambulansów, wozów strażackich i radiowozów.
/Epilog byłby publicznym wystąpieniem Starka, który mówiłby o tym, że większość zarzutów wobec członków teamu została odwołana, a prowadzone śledztwo ujawni prawdziwych winnych zbrodniom popełnionym przez Winter Soldiera. Do tego pojawiłaby się (krótkie wzmianki) Wanda gotująca z Visionem, Ava trenująca z Daisy w siedzibie SHIELD, Natasha odwiedzająca Laurę Barton, Scott i Hope z jego córką w laboratorium Pyma, Samem wracającym do Domu Weterana, a także Steve'm i Sharon na cmentarzu - nie mówiliby nic, po prostu Steve wpatrywałby się w nagrobek. Nie byłoby płaczu, po prostu pustka. Całość zakończyłaby się tym, że Sharon ściska rękę Steve'a, a ten odbywa w głowie monolog o tym, że zapłaci za wszystko, co zrobił i zniszczył, że zrobi wszystko, by ochronić swoją rodzinę, tak, jak i Bucky zrobił to, ginąć za niego. Zakończyłby to słowami "Tak mi dopomóż Bóg".
/I cóż, to właściwie tyle. Historia zaczęła się od Bucky'ego, który odtrącał wszystko i bał przywiązać się do ludzi, ponieważ bał się, że on skrzywdzi ich, a oni jego. Ewoluował przez cały ten czas, okazując coraz więcej skrywanej w sobie empatii i nieco szorstkiej troski o innych. Dlatego musiała zakończyć się Bucky'm, który oddaje życie dla tych, którzy znaczą dla niego więcej niż jego własne życie. Nie widziałam nigdy innego zakończenia, od samego początku przedstawiało się ono właśnie w taki sposób.

/Więc co tu dużo mówić - dziękuję za te dwa lata, niemal pięć tysięcy postów i ponad sześć tysięcy komentarzy. Wstydzę się, że kończę to w taki sposób, ale wierzę, że tak będzie dla tego bloga lepiej. Nie zniszczę go, a to byłoby coś, czego nigdy bym sobie nie wybaczyła.
/Więc jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na innych blogach, które niedługo odżyją, niejako dzięki poświęceniu tego. Do zobaczenia na blogu z miniaturkami już w tym tygodniu. Do zobaczenia, nie żegnajcie.

/Czas więc, żeby ze ściśniętym gardłem napisać: KONIEC.
***

11 czerwca 2017

o.

Zapamiętam to sobie! 
 Tak, właśnie tak. Zapamiętaj na przyszłość, że nie odkłada się wszystkiego na ostatnią chwilę!
 S: a czym?
 Nie mogę powiedzieć. Tak nie wypada.
B: może tam postaw jakąś rurę? 
 Steve ze swoim talentem do tańca nie nadaje się do rury.

o.

No właśnie! I to czubek i to czubek! A tak serio..Mam dziesięć dni na oddanie gotowej, zbindowanej ;o 
 Będę wredna, ale... Masz za swoje, było zabrać się za to wcześniej :P!
S: To...Musiało boleć...
 Jak mówiłem, to było wyjątkowo okrutne. Odkupił jednak winy.
B: W łóżku nie lepiej, czy za wygodnie?
 Dbam o niego, tak? Przypięty do kaloryfera w łazience nie miałby problemu z pełnym pęcherzem. Problemy tylko w tym, że nie mamy kaloryfera w łazience. Przeklęte ogrzewanie podłogowe.

10 czerwca 2017

o.

A tam po czubek nosa! Nie zrobi Ci różnicy xD
 Czubek nosa albo czubek głowy, co to za różnica, prawda :P?
S: Ou..A byłeś, no wiesz... W pewnym stanie?
 Cóż... Być może.
B: I dzięki temu wciąż go możesz ratować
 Dzięki temu też wciąż zastanawiam się, czy przywiązanie go do kaloryfera w łazience nie jest niegłupim pomysłem.

o.

Jak przed otwartym i pustym? Powinnam Ci przesłać plik xD
 Podziękuję, bo akurat takich plików, w jakich napisanie chcesz mnie wrobić, mam po czubek nosa i więcej nie chcę :P Chyba, że chcesz napisać za mnie miniaturkę, wtedy śmiało!
S: Ojojoj.... Nagrodą dla ciebie Steven jest przywiązanie do łóżka i co? Pozostawienie?
 Zrobił mi tak raz. To było wyjątkowo okrutne.
B: Nie no, miło, że pamięta gdy pierwszy raz stanąłeś w jego obronie
 Szkoda, że nie pamięta ostatniego. A nie, chwila, wróć. Ostatniego nie było, bo ten idiota wciąż się w coś wplątuje.

9 czerwca 2017

o.

Haha no wiesz, tego nie musiałaś sobie wymawiać xD 
 No właśnie wiem, ale jakoś tak samo wyszło :( Siedzę przed otwartym dokumentem w Wordzie i pupa, nic z tego nie wychodzi.
S: A jaka jest różnica między przywiązaniem wtedy a teraz?
S: Em... Wtedy tylko groził, że to zrobi, a teraz....

B: Teraz grozi, że jak Steven będzie niegrzeczny, to tego NIE zrobi?

S; Cóż, tak, być może coś w tym jest.
B: Ale on naprawdę z powodu dzisiejszego dnia cię tu zabrał..
 Tak, wiem. Ale akurat nie z powodu dnia pewnych czynności dla dorosłych. Chociaż kto go tam wie...

o.

Więc może chcesz mi napisać wstęp albo zakończenie? ;D Haha to pisz te miniaturki miniaturkowe xD
 No właśnie chciałam pisać, ale moje wymówki są tak skuteczne, że i do tego przysiąść nie mogę ;P
S: To trochę brzmi wiesz, tak... no.. może teraz też tego chce?
 Cóż, nie o takie przywiązanie do łóżka mi chodziło. Nie wtedy.
B: Ale on nie żartował?
 Żartował, żartował. Ale jak na niego, to taki żart, to przełom.

8 czerwca 2017

o.

Rozmowa jak rozmowa ;p
Haha jak tylko chcesz xD Jak masz sesje to nie zawracaj sobie głowy xD
 Wczoraj bawiłam się Gimpem, czytałam ciekawostki o Neptunie, przez dwa kwadranse wybierałam brokuły, a o drugiej w nocy oglądałam "Niesamowity świat Gumballa". Więc proszę cie, jestem mistrzem w szukaniu wymówek, żeby się nie uczyć :P
S: Tak o ciebie dbał.
 Zawsze mówił, że najbezpieczniejszą opcją byłoby przywiązanie mnie do łóżka i wypuszczanie w domu tylko przy asyście. Wtedy byłaby nikła nadzieja, że nie zrobię nic głupiego.
B: Możesz mu słodzić!
 Więc zastanówmy się, o czym by tu posłodzić... O, już wiem. Otóż nasz Steven dojrzał, dorósł i nauczył się głośno używać słowa "seks". I wczoraj podczas kolacji głośno i wyraźnie żartował na temat tego, że zabrał mnie tu ze względu na "dzień seksu", żeby nie musieć krępować się w domu. Cud!

o.

Ale może trenować! Tak, że jak Bucky się odmrozi godnie go w siebie przyjmie xD
I nie będzie notki? :( 
/Ta rozmowa zrobiła się zbyt dziwna ;P
/Nie miało być, ale mogę zrobić tygodniem Stucky także następny tydzień i do tego czasu zdążę naskrobać dwie drobinki: jedną o rocznicy (na poniedziałek), a drugą o powrocie do domu (piątek). Na max trzy strony, więc bym się wyrobiła.
S: Ale to może jeszcze kogoś Bucky pobił dla ciebie by było i dziś co świętować? 
 Wstyd przyznać, ale Bucky średnio co dwa dni musiał się z kimś bić, żeby wyciągnąć mnie z kłopotów. Więc trochę by się tego nazbierało.
B: Może i fajnego, byleby było co opowiadać
 Ale ja mam co opowiadać, tylko nie wiem, o czym chwiałabyś słuchać. Rozumiem, że mam mówić o czymś tak, żeby nie słodzić Steve'owi? Nie wiem jednak, czy mogę. Jeszcze postanowi mnie postrzelić, przywiązać łańcuchem do palmy i porzucić.

o.

Może właśnie ta energię zamiast do tańca wykorzystuje do tych czynności? :p 
 Może taki ma plan i dlatego nie tańczy, kumulując w sobie pokłady tej energii, której w końcu ma zamiar dać upust, ale mu nie wychodzi :P? Peggy mu dedła, Bucky mu się zamroził, Sharon mu zwiała i biedny sam w tej Wakandzie siedzi.
I mam pewien problem, bo Polska twierdzi, że "Międzynarodowy" Dzień Seksu to 7 czerwca, a anglojęzyczne strony (głównie USA), że taki dzień to 9 czerwca i międzynarodowy on nie jest, raczej ichniejszy. I chyba jednak wolę wierzyć Amerykanom, bo według polskich stron ustanowiła to "święto" rada UE, która... Nawet nie istnieje :P Ale przez to trąbienie pomyliłam datę amerykańskiego "święta", o którym mówił Steve, bo ma ono miejsce jutro :/
S: jakie dzisiejsze święto? Teb dzień? 
 Miałem na myśli nieco inny dzień, ale... Cóż, było, minęło, to już mało ważne. Ten dzień jest pojutrze. 
B: ale gryziesz się w język
 Em, nie, nie gryzę? Ale dobrze, powiem Steve'owi, żeby zrobił mi coś niefajnego, bo muszę mieć o czym opowiadać.

7 czerwca 2017

o.

A może ma wrodzony talent? Tylko Ty go nie dostrzegasz?!
 Yhym, talent. Chyba antytalent. Taki, jak do tańca :P
S: Albo zrobi mu się przykro, że on tego nie pamięta?
 Bucky? Nie. Prędzej założy, że wywiozłem go tutaj ze względu na dzisiejsze "święto"... A nie, chwila. Już to zrobił.
B: Nieeee. Myślałam że opiszesz coś co wydarzyło się w trakcie a mogło być niefajne.
 Kamienie wbijały mi się tam, gdzie wbijać nie powinny? To wystarczająco niefajne? 

o.

Ale dałby radę się rozluźnić! Nie wierzysz w jego umiejętności :( kłamiesz że się martwisz! :( 
 Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że to 99-letni prawiczek, to jego umiejętności nie są raczej nadzwyczajne :P
S: Uratował cię niczym książę! Jestem ciekawa jego reakcji na to, że te rocznicę chcesz obchodzić.
 Zapewne w tej reakcji zawrze się "Steven, ja cię błagam. Czyś ty zdurniał? Po co marnujesz pieniądze, przecież wiesz, że [tu wstaw nieco zrzędzenia]". Ale potem mu przejdzie i się ucieszy. Zawsze tak jest.
 B: Nie za dobrze się masz? Pewnie to był zwykły prysznic.
 Za dobrze? A co, źle mi życzysz?

o.

Ale w nim (Bucky) można zamoczyć? I patrz, ja go wspieram, TY SIĘ ŚMIEJESZ I ŹLE ŻYCZYSZ..
No kto jest okropny? No kto?
 A może nie można, bo się chłopak za bardzo wstydzi i spina, hym? Ja się chociaż martwię o jego zdrowie!
S: Pamiętasz dzień waszego poznania? A kiedy się zaprzyjaźniliście?
 Oczywiście, że pamiętam. Wiem, że on też pamięta samo to wydarzenie, ale tak odległe daty wciąż sprawiają mu problemy. I to nic złego. Miał wtedy siedem lat, ja miałem prawie jedenaście, ale wyglądałem na młodszego od niego. Zaczepił mnie taki jeden chłopak ze szkoły, a ja nie potrafiłem trzymać języka za zębami, więc chciał mnie pobić. Bucky rzucił mu kamieniem w głowę, a później przestawił nos.
B: Piasek się nie przykleił tu i uwdzie?
 Och, przykleił. Ale spokojnie, Steve ma sposoby, by się tego pozbyć. Było równie fajnie, jak wtedy, kiedy ten piasek się tam dostawał.

6 czerwca 2017

o.

Mniejszy może nie sądził,że wytrzyma parcie, a większy w stroju nie może się ruszać? xD
 Wtedy jego mundur bardziej nadawał się do wyjścia do ludzi, a i mógł być jego kartą przetargową właśnie! Bo przypomnę, że Bucky'emu się podobał (klik)! Te nowe już nie są takie twarzowe, więc jak nie zamoczył, tak nie zamoczy :( 
S: Wasza rocznica?
 O tych "ważniejszych" rocznicach pamięta doskonale. Niektóre mu umykają i dzień, w którym pierwszy raz stłukł za mnie łobuza. Tak naprawdę wtedy się poznaliśmy. Jeszcze nie zaprzyjaźniliśmy, ale poznaliśmy. Kto  by pomyślał, że dojdziemy tu, gdzie jesteśmy.
B: Podzielisz się jakimś smakołykiem?
 Smakołykiem z rodzaju "na śniadanie zjadłem bardzo smaczną sałatkę owocową", czy raczej "uprawiałem gorący seks na plaży"? Raczej nie będzie wielkim zaskoczeniem to, że bardziej... smakowita jest opcja numer dwa.

o.

I Bucky się ani razu nie zlitował :(
 A to tylko jego wina by była? Steven nie mógłby się odezwać, zrobić czegokolwiek, przejąć inicjatywy? Mniejszy lub większy Steven? Najłatwiej zrzucać na innych :P
 S: Nie powiem mu! Ale co masz romantycznego w zapasie?
 Bucky ma kiepską pamięć do dat - i, broń Boże, nie mam o to do niego pretensji - więc pewnie nie zorientował się, dlaczego porwałem go akurat w tym terminie. Tym lepiej dla mnie, bardziej go zaskoczę.
 B: Może ma jak fiołek?
 Chyba bardziej jak rosła sekwoja. Nie, żebym jakoś szczególnie narzekał.

o.

Haha, wygląda jakby się kulił e sobie i się bał czy wstydził xD żadne owłosienie nie pomoże xD 
 W sumie nic dziwnego, że to dziewięćdziesięcioletni prawiczek, skoro nosi takie ciuchy... Poważnie, chyba nikogo nie skrzywdzili strojem tak, jak jego :P Kapitan Kondom...
S: Mniej do zmartwień. A powiesz mi gdzie jesteście? 
 Zmartwień i tak zawsze jest więcej niż potrzeba. I cóż, powiedzmy, że jesteśmy blisko Oceanu Indyjskiego. Więcej nie powiem. 
B: A to jakiego ma?
 Czekaj... Botanik ze mnie marny, więc daj mi chwilę, muszę przypomnieć sobie jakieś podobne drzewo. Zarzuciłbym jakimś kaktusem albo coś, ale jeszcze by się obraził.

5 czerwca 2017

o.

Bo to bardziej super bohater? Wiesz, musi być idealny, przygotowany na każdą okazję xD ogolony jest bardziej aero coś tam, dynamiczny czy opływowy xD 
/A to z tym już byłby mniej superbohaterski :P? Powiedziałabym, że byłby bardziej męski, ale przypomniałam sobie, że wcisnęli go w to. A na to już nic nie pomoże. W tym nie można być męskim.
S: Wybaczył Bucky'emu wszystko, czy wręcz przeciwnie i tym bardziej dał ci go wywieźć? 
 Nie do końca rozumiem, co takiego miałby mu wybaczyć. Bucky na początku był dość... trudny, a obcowanie z Tony'm także nie należało do najłatwiejszych, ale nie było między nimi jakoś szczególnie źle.
B: Ale na jednej PALMIE znasz się wyśmienicie
 Palmie? Czyli, że jest długi, chudy jak diabli i owłosiony? No nie, jakoś nie. Na szczęście.

o.

Steve włosów na klacie nie ma, więc jak ją naoliwi to będzie się świecić xD i będzie poślizg xD Patrz jaka jestem mądra xD Na wszystko znajdę sposób xD
Przecież ich stać xD
/A może jednak Steve ma włosy, tylko są tak jasne, że ich nie widać :P? Do teraz nie wiem, dlaczego ten menski menszczyzna w roku 1943 miał mieć idealnie wydepilowaną klatę. Why? Włosy mu urosły i od razu odpadły od tego skoku testosteronu :P? Do tego grając Pochodnię Evans także miał blond włosy, a nie wydepilowali go do zera i nie wyglądało to komicznie.
/Toć dzieciaki trza na studia posłać, chcesz ich na dodatkowe wydatki narażać?
S: Pewnie Tony dał ci samolot bez problemu, co? A sprawdzałeś, czy was nie nagrywa? I Bucky musi naprawdę ci ufać, że dał sobie oczy zasłonić.
 Znam Tony'ego od niemal dwudziestu lat i szczerze muszę przyznać, że im jest starszy, tym lepiej się dogadujemy. A Bucky... Cóż, mam po prostu ten zaszczyt bycia tym, kogo kocha i komu ufa. Czasem mam rażenie, że bardziej, niż sobie samemu. I to... schlebia bardziej, niż cokolwiek innego.
B: No ale może palma powie ci, jak uciec od niego.
 No właśnie nie chce mi powiedzieć. Jestem do niczego, jeśli chodzi o rozpoznawanie palm.

o.

Ale nie ma tu mprega, więc mogę im życzyć używania, więc życzę! ;p A co! Niech ścianę w chatce rozwalą, dziurę w podłodze zrobią, łóżko połamią! A co xD
 Przypomniała mi się noc poślubna Belli i Edłorda :P No ale nie przesadzajmy. Łóżko zniszczyć można, ale dom niech stoi, jak stał. Coby dodatkowych kosztów im zbytnio nie dokładać
S: Ale jak to zrobiłeś, że on nie wie gdzie jesteście?
 To prostsze, niż mogłoby się wydawać. Wszystko zaplanowałem, nie mówiąc mu o tym, do tego dogadałem się z Tony'm, apropo użyczenia samolotu. Zasłoniłem mu oczy, udaremniłem wszystkie próby zorientowania się, gdzie go wywiozłem, skonfiskowałem wszelkie urządzenia elektryczne i proszę bardzo, teraz próbuje odgadnąć, gdzie jesteśmy, analizując wygląd palmy. Proste i skuteczne.
B: Ewentualnie uzna, że pora się rozstać? Albo postrzeli cię w kolano i założy łańcuch na nogę, też możliwa wersja. 
 Tak, to bardzo możliwa wersja. To dlatego mnie tu wywiózł. Wszystko się wydało.

o.

Hahahahaha omegaverse! Steve jest omega a Bucky opiekuńczą alfą xD jak tylko Ci się sesja skończy BUHAHAHAHAHMEHEHEHEHEHE ykh ykh *kaszel*
Nie jestem xD ja im życzę używania xD 
/Spróbuj mi zarzucić takim ff/pomysłem/wyzwaniem/czymkolwiek, a przysięgam, że teraz to ja zagrożę, że sobie pójdę :)
/Tak, tak. Życzysz im udanego używania, które miałoby się skończyć kilkoma miesiącami opuchniętych stóp, humorków i dziwactw kulinarnych, zwieńczonych wypychaniem arbuza przez wąż ogrodowy, i kolejnym wpakowaniem ich w pieluchy i trudny odchowania pociechy. Ależ ty życzliwa :P!
S: a dlaczego nie chcesz powiedzieć? 
 Powiem mu, oczywiście, że powiem. Jutro. Góra pojutrze. Odrobina ciekawości dobrze mu zrobi.
B: i nie kocha ciebie naprawdę i nie umie cie dopiescic.
 Zastanawiam się, czy się z tobą nie zgodzić. Bo tylko pomyśl - jakby powiedział, że nie potrafi tego zrobić, to miałby odrobinę motywacji do tego, by udowodnić, że nie mam racji. Nie głupie.

o.

Dobrze, że mprg'ow nie piszesz, bo takie wakacje pewnie tym by się zakończyły xD ale teraz mają wszelkie pole do popisu znajomości swoich ciał xD
No tak - z kim przystajesz, takim się stajesz xD 
/Mpreg to jedna z tych rzeczy (łącząca się w jakimś stopniu z moim drugim bleh - Omegaverse), które tknę jedynie kijem przez szmatkę, jeśli będzie to konieczne. Poza tym - no weź, nie bądź taka! Pierwszy wspólny urlop bez towarzystwa od nie wiadomo jakiego czasu, a ty chcesz im ciążę fundować? I to ja jestem ponoć okropna :P
S: I co on na to? Ale czy powiedziałes gdzie na wakacjach jesteście? Masz coś zaplanowanego?
 A on na to, że mam się nie wydurniać i zacząć gadać. Niestety jestem najgorszym mężem pod słońcem i nic mu nie powiedziałem. Jeszcze. Niech się odrobinę pomęczy.
B: No tak. Nic tylko ci współczuć.
 A żebyś wiedziała. On bywa naprawdę okropny.

o.

Hahahaha to musiała być piękna scena jak dzieciaki Bucky'ego wypchnęły xD kotów nie ma - myszy harcują i coś czuję że tyczy sie to i dzieciaków i rodziców xD
Steve tak śmiało proponuje chodzenie i pływanie bez kąpielowek? On się dobrze czuje? Nie za długo był na słońcu? :p  
/Kotów nie ma, myszy harcują. Myszy są daleko, koty mogą poużywać :P
/Oj tam, chłopak dojrzał. Spędził z Bucky'm już tyle lat, że nie ma przebacz, pruderyjność się nie uchowa, a już na pewno nie w stopniu nienaruszonym :P
S: Powiedziałeś mu?
 Że kocham go nad życie? Ależ oczywiście.
B: Karma wróciła, co?
 Ale ja nic nie zrobiłem, słowo. To on mnie tak dręczy. Okropny facet, mówię ci.

Stucky notka

N: Jak mówi tytuł - stucky notka, czyli nadszedł czas na comiesięczny tydzień Stucky.

***
Bucky lubił wakacje. Sęk w tym, że nieczęsto miał okazje, by się na nie wybrać.
Tak naprawdę, ciężko było mu przypomnieć sobie ostatni urlop, na którym naprawdę udało mu się zrelaksować, na którym wszystko poszło zgodnie z planem, i które nie zostały przerwane w połowie telefonem informującym ich o tym, że świat się wali. Później okazywało się, że sytuacja nie była aż tak straszna, i że w sumie można by poradzić sobie i bez nich, ale i tak wracali przez myśl, że co, jeśli by odmówili, a okazałoby się, że jednak byli niezbędni? Łatwiej było jednak zrezygnować z wakacji, niż żyć ze świadomością, że byli niemal współwinni tragedii.

Dlatego nie był jakoś szczególnie optymistycznie nastawiony, do obiecanek Steve’a, że tym razem będzie inaczej. Że tym razem o wszystko zadbał, że załatwił wszystko. Jakiś ciężko było mu w to uwierzyć, jednak  starał się wykrzesać z siebie wystarczające pokłady optymizmu, by nie urazić Steve’a. Tego nie chciał, broń Boże. Było po prostu odrobinę… sceptycznie nastawiony do tego planu.
Dlatego pozwolił się Steve’owi spakować – nie mógł w końcu wiedzieć, czy ma pakować zimowe swetry, buty do wspinaczki czy krem na opalanie… – wepchnąć do samochodu – niemal siłą wypchnięty za drzwi przez te niewdzięczne potworki, których wychowaniu poświęcił życie okraszone potem, łzami i plamami na ulubionej kanapie… – i wywieźć na lotnisko.

I w sumie powinien spodziewać się tego, gdzie wylądują.

— Steve, tak szczerze… — zaczął, kiedy dotarli już na miejsce, a on sam przechodził się po drewnianym tarasie otaczającym domek, w którym się zatrzymali. Był mały, drewniany, zbudowany na sporym podwyższeniu, widocznie stylizowany na rozpoznawalne, tubylcze chatki. — Wywiozłeś mnie tutaj, żeby gapić się na mój tyłek w obcisłych kąpielówkach, co?

— Raczej liczyłem na to, że bez nich — zażartował w odpowiedzi, stając w drzwiach. Jednym barkiem wsparł się o framugę. — Długo szukałem takiego miejsca, jak to. W pobliżu mili nie powinno być nikogo.

Bucky uniósł brew.

— To raczej nie oferta jakiegoś hotelu — stwierdził, obracając się tak, by móc patrzeć na Steve’a, opierając się przy tym biodrami o drewnianą barierkę. Choć obawiał się wesprzeć o nią tak naprawdę. Mogła nie wytrzymać jego wagi. — Jak to załatwiłeś i gdzie mnie wywiozłeś, huh?

— Zaczynając od końca – nie mogę ci powiedzieć, żebyś mi nie uciekł. O reszcie nie mogę powiedzieć. To moja słodka tajemnica. — Mrugnął do niego.
Bucky przewrócił oczami.

— Steve, nie jesteśmy już dziećmi. Dawaj, powiedz mi.

— Przykro mi, nie mogę. To tajemnica, co poradzę? — Wzruszył ramionami. — Chyba, że…

— Chyba, że…?

Steve udawał, że przez chwilę się nad tym zastanawia, zanim machnął jednak ręką i powiedział:

— Nie, nie mogę ci powiedzieć. — Pokręcił głową. — To tajemnica.

— Steve… — jęknął niemal cierpiętniczo. — Znowu się na mnie mścisz?

Steve uśmiechnął najszerzej, jak potrafił, odpychając się od framugi, żeby wrócić do środka.
Bucky łatwo mógł się więc zorientować, że ma nieco racji. Dlatego krzyknął za nim:

— Może być jednak i bez nich, jeśli wtedy mi powiesz! — Zanim odbił się od barierki i ruszył za nim.

***

4 czerwca 2017

o.

Nie! Ja jestem po stronie ofiar, a Ty oprawców xD
 Chyba w twoich snach, zła, naśmiewająca się z Bunia i nieraz dokuczająca Steve'owi kobieto.
+ Znowu ci się coś pomyliło. Jest niedziela, Sharon nie powinno być od piątku :P
Sh: Pozwolisz swoje dziecko poddać testom? 
 Absolutnie nie, jeśli nie będzie to konieczne, żeby upewnić się, że wszystko będzie z nią w całkowitym porządku. Choć wiem, że ktoś będzie mógł to wykorzystać, tę niepewność, żeby zyskać sposobność do przeprowadzenia testów.
 S: Nie ma za co! Pochwały godny jesteś. 
 Tak, tak, ależ oczywiście, że jestem.
B: I lepiej dla mnie, zgorzkniałego się nie rusza.
 Nie jestem znowu taki gorzki, nie przesadzajmy. Jedynie nieco kwaśny.

o.

To, że ja nie mogę być okrutna tylko Ty jesteś dla nas wszystkich! 
I to nazywasz syndromem sztokholmskim :P?
Sh: Udaje ci się ciążę ukrywać, czy już wszyscy mają chrapkę na dziecko?
 Staramy się, jak tylko możemy, by nikt nie wiedział. W tym przypadku "moje dziecko jest wyjątkowe" nie jest tylko pustym sloganem powtarzanym przez niemal każdą matkę. To drugi taki przypadek, o którym słyszeliśmy. Pierwszy, jaki można by zbadać. I to problem.
S: Rozkręcasz się Rogers!
 Och, dziękuję, staram się.
B: Nie starasz się o komplement.
 A dlaczego mam się starać o to, żebyś mnie komplementowała? Jak będziesz chciała, to będziesz chciała. Jak nie będziesz chciała, to w sumie jeszcze lepiej dla mnie.
  

3 czerwca 2017

o.

Nabawiłam się przez Ciebie syndromu Sztokholmskiego :)
 A co to ma do tego, że naśmiewasz się z biednego Bunia :(?
Sh: Za ile to się okaże? 
 To półmetek, więc jest jeszcze trochę czasu. Z jednej wydaje się być to naprawdę sporo czasu, ale z drugiej... Minie w mgnieniu oka.
S: jak dojdziesz do etapu bycia ok z Bucky'm to będzie to już koniec prob a zostaniesz optymistą.
 W tym jednak musi mi pomóc Bucky. A znając jego, jeśli dowie się, o co chodzi, to zacznie mi robić na złość i jeszcze bardziej wszystko utrudniać. Ale żeby utrzymać optymistyczny ton - jest nadzieja, że może by zrozumiał i jednak postanowił mi pomóc. A nadzieja umiera ostatnia.
B: No, jak tak patrzę to mniej niż cudów nie ma
 To miał być jakiś komplement czy coś w tym stylu?