No oczywiście, bo przecież kto mógłby komplementować takiego potwora, jak on :PNie śmiej się z biedaczyska (śmiej, śmiej-należy mu się), bo on właśnie tak rozumuje. On zdaje się wycinać "nie" tam gdzie powinno ono być i wstawiać je całkiem gdzie indziej- mówisz mu, że "nie wyglądasz tak źle" do niego zdaje się docierać "jesteś odrażający", mówisz mu, "nie rób tego więcej" do niego dotrze "nie przestawaj tego robić".
Wiesz co, chyba mnie zachęciłaś :P Jestem niezmiernie ciekawa i chyba spróbuję, fajnie będzie się znowu z niego pośmiać :D
Może mów do niego przeciwieństwami tego, co tak naprawdę chcesz powiedzieć :P?
To przykre :( A w ogóle to jak wyglądało twoje pożegnanie z panią Barnes i twoimi siostrami?
Moja ma nie cierpi być nazywana "panią Barnes". Wszystkich poprawia na Winifred, a ojciec nazywał ją Freddy.
Żadne z nas nie lubi pożegnań, więc było ciężko. Sporo płaczu i próśb, żebym na siebie uważał i wrócił do domu w jednym kawałku. Becca była ze mną do końca, więc zdążyłem jej też pogrozić, by nie znajdowała sobie nikogo bez mojej aprobaty.
Właśnie dokładnie o tym mówię :D Kiedyś (o ile nic mi się nie pomieszało) napisałam coś podobnego, ale tamto też przekształcił po swojemu. Ok, od jutra zacznę i zobaczymy co z tego wyniknie ^^
OdpowiedzUsuńDobrze, poprawię się, ale dziwnie będzie nazywać nieznajomą, starszą osobę po prostu Winifred.
Ty niedobry! Myślisz, że twoja siostra całe życie będzie patrzyła na twoje zdanie, bo ty niby wszechwiedzący :P Jeszcze się to na tobie zemści, sierżancie Barnes :D
A tak w ogóle to chciałam się pożegnać. Pewnie już (a przynajmniej w najbliższym czasie) nie będziemy mieli okazji ze sobą korespondować :( Trzymaj się, Buck!