24 stycznia 2017

Astrid Löfgren

N, jak znajdę dłuższą niż zwykle chwile to zajrzę i się zapoznam z powinnościami.
O, a o tym to nie słyszałam. Ale dlaczego "feminazistki"?
Uuu, współczuję. 
/Jakby co, zaklepałam ci Sama.
/Dlatego "feminazistki", by nie obrażać prawdziwych feministek, porównując do nich takie panie. To kobiety pokroju "feministek", które biegają topless po ulicach, zwalczając tym "przedmiotowe traktowanie kobiet" i "nierówności płciowe", biorąc za te występy pieniądze od mężczyzny, który im je zleca, i które uważały, że Apokalips dusząc Raven na plakacie X-Menów "promuje przemoc wobec kobiet" i bojkotowały produkcję. Już od dawna mówi się o tym, że Hrist dostawał masę maili od takich towarzystw i stąd wysyp kobiet-tarczowniczek. 
Steve, a jak ty uważasz? 
 Tak właśnie uważam i zaczynam oswajać się z myślą, że chcąc czy nie, będę musiał w końcu sięgnąć po tę pomoc, ponieważ mogę nie dać sobie rady. I wiem, że powinienem uświadomić to sobie już dawno.
Bucky, to mnie zmieszasz wtedy z błotem dla zasady.
 Nie, znudziło mi się już to. Poudaję miłego.

1 komentarz:

  1. N, idealnie.
    Az mi się przypomniała pewna pani, o której swego czasu było głośno. "Czy mam dzieci to moja osobista sprawa, ale 6 stycznia dokonałam aborcji" - kojarzysz może? Jeśli tak, to chyba można porównać do tego te feminazistki.

    Steve, oczywiście lepiej, żebyś chciał, ale i tak dobrze, że myślisz o pomocy i się z tymi myślami oswajasz.

    Bucky, no tak, bo życie w końcu musi być nieco zróżnicowane.

    OdpowiedzUsuń