N, to jakaś dyskryminacja. A mnóstwo dziewczyn naokoło ukochanego synka, żadna dla niego nie odpowiednia, wszystkie takie same, wszystkie go skrzywdzą, żadna nie da szczęścia takiego jak mamusia, tudzież tatuś w przypadku Stucky?
Sądzisz, że zrobiłby mu krzywdę?
Co do papy Rogers, to się zastanawiam, po co dodawali Steve'owi problemów. Tak, jakby chorowitość nie była wystarczająca do nakreślenia tragizmu postaci.
/Papa Bucky jest gorszy niż niejedna mamusia, fakt, ale odganiania dziewcząt będzie musiał się dopiero nauczyć. Steven to dżentelmen pełną gębą, Buniu już mniej, i będą musieli nauczyć się jak w kilku miłych, żołnierskich słowach wytłumaczyć młodej damie, że nie jest wystarczająco dobra dla ich jedynego syna.
/Umyślnie - nie, ale nieumyślnie mógłby to zrobić, bo małe dziecko jest delikatne, a Bucky to facet, który swoją siłę jednak ma. A do tego czasem ma problemy z emocjami. Drobniutkie, bo drobniutkie, ale przypadkiem mógłby doprowadzić do tragedii. Dlatego nawet jego komiksowy odpowiednik - o wiele słabszy fizycznie od filmowego - bał się przebywać w pobliżu córki Luke'a i Jessicki.
/Zrobili to, by Steve stał się "bardziej ludzki", i żeby pokazać, że ten chudy, bity dzieciak wyrósł na bohatera broniącego słabszych za wszelką cenę (czasem przesadzając i to zdrowo, ale cóż...). W tym samym zeszycie, w którym widzieliśmy jego pijanego ojca bijącego matkę, widzieliśmy też Steve'a, który uratował dziecko przed złym ojcem - Iana przed Zolą.
Neh, to nie on cię ukształtował. Musiało być coś innego, ktoś inny, chociażby mama, albo Winifred. Ktoś musiał dać ci alternatywę, żebyś zrozumiał, że powinno się postępować zupełnie inaczej. Bez tego nie nauczyłbyś się dokonywania wyborów.
Z całym szacunkiem dla Steve’a, ale ty bardziej nadawałbyś się na zębową wróżkę, Buck.
Część prawdziwych uroków rodzicielstwa was ominęła. Znajdowanie pieluch tam, gdzie nie powinno ich być, to dopiero urok.
Steve: Odbywałem już wiele podobnych rozmów i wiem, że sprawa jest znacznie bardziej złożona. Terapeuta wyciągnął ze mnie to wszystko i wytłumaczył, że podświadomie próbuję jakoś usprawiedliwić ojca i znaleźć w tym wszystkim jakieś dobre strony. I czasem sam nie mogę uwierzyć, że wciąż to robię. Wiem, że to z mamy czerpałem wzorce, doskonale to wiem, ale... Czasem odruchowo go usprawiedliwiam.
Bucky: A ja ciągle mówię, że jakbym miał wtedy te kilka lat więcej, to bym mu przyłożył. Ale na szczęście ktoś mnie ubiegł.
S: Buck...
B: Och, no dobra, przepraszam. Przejdźmy więc to tego, że znów ktoś przyznał, że byłbym lepszą wróżką od ciebie, Steven. To dzięki włosom, mówię ci.
S: Tak, tak, wiem. Nic nie równa się z twoimi włosami. Byłbyś przep... wyjątkowo oryginalną wróżką.
B: Wiem. No i cóż - niestety, ale zmienianie pieluch nas nie ominęło tak do końca. To był mroczny okres. Wolimy o nim zapomnieć.