#1 N, daję odpowiedź tutaj, żeby było mniej latania.
Nawet bardzo zabawne. Widocznie Sharon będzie doceniania tylko i wyłącznie w pornosach. A szkoda. Marvel powinien się od nich uczyć!
Teraz to już nikt tak nie ma prawa tak powiedzieć.
Chciałam mu dać misję, ale i tak by jej pewnie nie wypełnił. Chociaż przez te hasła zrobiłby wszystko, nie? Łącznie z zakupami.
#2 Ojej, aż takiej wylewności to się po Bucky'm nie spodziewałam. Momentami miałam wrażenie, że buduje swoimi słowami trochę dramatyczną atmosferę, ale od razu myślałam sobie, że przecież jakie jego zwierzenia mają być, jeśli nie dramatyczne?
Brzydki Bucky nie pozwolił Steve'owi dokończyć i znów te "przepraszam" zawisło nie wiadomo gdzie. Ale fajnie w tym było widać, jak bardzo jest rozdarty.
I końcówka <3 Powinni pomyśleć o zamontowaniu w protezie czegoś na kształt funkcji przywołania, bo Buckyś jest niemożliwy z tym jej gubieniem.
/Żeby było zabawniej - są to gejowskie pronosy. Coś chyba poszło tutaj bardzo nie tak.
/Wydrukuje to sobie i podsunę pod nos mojej babce. Całe lata twierdziła, że mam nie zajmować się takimi dyrdymałami, bo to głupota. Teraz mam czarno na białym, że nie miała racji!
/Wiesz, z tymi zakupami to nawet nie głupi pomysł. Przynajmniej nie trzeba by było wracać, bo Bucky zgarnąłby wszystkie reklamówki za jednym zamachem.
/On to robi specjalnie, taka prawda. Znów chce być skubany pocieszany, tulony i komplementowany. Tak właśnie jest.
/O właśnie, wszyscy tylko Bucky i Bucky. a biedy Steve to co? Nawet porządnie się odezwać biedny nie miał okazji.
/Śmiej się śmiej, ale wcale nie wiesz jak łatwo jest zgubić taką protezę. Dużą, srebrną, z najrzadszego metalu na świecie. Ale co tam, Bucky rzuci ją gdzieś koło prysznica, bo mu przeszkadzała, albo odpowiednio powygina palce i zrobi uchwyt na kubek i stojak na klucze jednocześnie. I chyba jednak będzie trzeba wgrać jej tę funkcję kontroli bez podłączania jej do ciała. Będzie do niego dreptać niczym w rodzinie Adamsów.
Steve, to ja już nie wiem, jak możesz sobie z tym radzić. Trzeba mieć niesamowicie silną psychikę, żeby to znosić.
Mi się wydaje, że im szybciej zadzieje się jakiś bodziec, który skłoni go przyjęcia pomocy, tym lepiej. W końcu cały czas coś nowego się w tej jego główce zagnieżdża, mimo że już nikt go nie torturuje, i tak dalej.
/To głównie kwestia przyzwyczajenia. Na początku nie mogłem przywyknąć do tak doskonałej pamięci, ale teraz po prostu skupiam się na rzeczach, które naprawdę chcę zapamiętać, a resztę spycham gdzieś w najgłębsze zakamarki umysłu. Wciąż tam są i będą jeszcze przez długi czas, ale nie muszę tych wspomnień pielęgnować. Kto wie, może dzięki temu szybciej znikną.
/Czasem mam wrażenie, że Bucky sam siebie torturuje. Jeśli wreszcie zgodziłby się na przyjęcie pomocy, to wspaniale, ale nie chciałbym, by to właśnie kompletne załamanie go do tego skłoniło. Oczywiście nie o moje chcenie lub nie tutaj chodzi, a o jego.
Bucky, jak to co? Informację, której nie rozumiesz. W sumie już powiedziałam, o co chodziło. O emocje. Mówiłam ci, żebyś próbował nazywać to, co czujesz, a ty że nie, nie dasz rady, bo nie umiesz, nie wiesz, nie rozpoznajesz. No to wtedy przyszła mi do głowy ta nieszczęsna aleksytymia, więc dopytywałam i przyznałam, że coś mi zaświtało, a kiedy zapytałeś co, powiedziałam chyba, że nie chcę mówić, bo to takie gdybanie, coś się jednak nie zgadza, i zresztą miałam nie używać pojęć trudnych, to nie użyłam. I chyba też się mściłam za ruletkę, nie jestem pewna, ale to bardzo prawdopodobne.
Ugh, zabolał mnie ten twój obrażony, kaczy dziobek. Czuję się winna jak cholera. Aż chyba wyślę ci bukiet róż w ramach przeprosin.
/Dałaś mi informację, której nie rozumiem? Wow, dziękuję ci, dawno już takiej nie dostałem. Aż poczułem się jak za dawnych czasów. To teraz powiedz mi jeszcze, miła moja, czy to mam czy jednak nie, bo nie wiem czy mam się tym zainteresować, czy jednak całkiem to olać.
/Czerwone poproszę. Co najmniej tuzin. Wtedy ewentualnie zastanowię się, czy ci wybaczyć.