Może w tym tkwi problem? Że jesteś sam? Samotność to okropna rzecz, zwłaszcza kiedy wokół jest pełno ludzi, a oni cię nie rozumieją. Możesz mi wierzyć, albo i nie, ale wiem jak to jest, nie mieć z kim szczerze porozmawiać, bo nikt nie traktuje cię dość poważnie. Teraz pewnie powierz, że moich i twoich problemów nie należy porównywać. Masz rację. Ja nie jestem po praniu mózgu, nie mam metalowej ręki i nie popełniłam żadnej zbrodni. To prawda. Ale ty jesteś człowiekiem Buck, tylko człowiekiem i tak jak człowiek potrzebujesz się od czasu do czasu wyżalić i powiedzieć co ci leży na sercu. Wiem, że łatwiej zakładać maskę, ale to nie jest najlepsze rozwiązanie, Bucky.I do kogo miałbym niby pójść?
Do Rogersa? Powiedzieć, że przepraszam, że niemal go zabiłem i prosić o przygarnięcie?
Do Wilsona? Drugiej szansy nie dostanę, nie ma na to szans.
Do Yeleny, którą ostatni raz widziałem przez szpitalną szybę, gdy leżała podłączona do... tego wszystkiego, co trzymało ją przy życiu?
Do Bartona, by poprosić o dobicie?
To wszyscy. Nikt więcej nawet nie pozwoliłby mi się odezwać. Dlatego duszę to w sobie i zakładam kolejne maski. Nie mam alternatywy.
Nie, nie jestem tylko człowiekiem. Jestem aż człowiekiem.
Właśnie to w tym wszystkim jest najtrudniejsze. Znalezienie odpowiedniej osoby. Ironia losu, co?
OdpowiedzUsuńWątpię, żeby którekolwiek z nich cię zrozumiało, ale spróbować zawsze można, jeśli będziesz bardziej zdesperowany.
Dlaczego od razu o dobicie? Clint to dusza człowiek, na pewno spróbowałby znaleźć najlepsze rozwiązanie.
Tak sobie pomyślałam, że wyżalenie się pierwszej lepszej osobie też nie byłoby dobrą opcją.
I cieszę się, że jesteś AŻ człowiekiem, bo nie napisałeś, że jesteś potworem, cyborgiem, czy co tam ci innego czasami po głowie chodziło :D