24 maja 2015

Astrid Löfgren

Natasha, a teraz to zakochanie? Możesz to tak nazwać?
Może. W pewnym sensie.  Ciężko powiedzieć.
James, nie, nie wkurzasz zawsze. Wiem, ogromna nowość. Czasem rozśmieszasz, co już ci mówiłam. Poza tym gdybyś cały czas mnie wkurzał, to po co miałabym z tobą rozmawiać? Nie widzę w sensu w gawędzeniu z kimś, kogo się nie lubi, jeśli się nie musi. A ja nie muszę.
Robiąc małe kroczki ku słoneczku? Śmiesznie to brzmi, ale tak najprościej. Krok po kroku iść do przodu, robiąc po drodze coś pożytecznego, bo przecież możesz i nikt nie musi wiedzieć, że to ty.
Jeśli ktoś wiosny nie lubi to Wiosenny Żołnierz brzmi równie strasznie co Zimowy. Ale masz rację, to za mało. "Jesienny" będzie jeszcze lepiej. Kto te pseudonimy wymyśla to ja nie wiem. Nigdy nie wiesz, o co chodzi.
Niektórzy mają coś z masochistów. Można by to podciągnąć.
Nie wiem, jak miałbym się za to zabrać. Cokolwiek próbuję zrobić i tak źle się kończy.

Fakt, alergia i pyłki. To dopiero byłoby przerażające.
Zimna wojna- Zimowy Żołnierz. Raczej nikt nie błysnął wyobraźnią, gdy na to wpadał, ale chociaż jakiś sens jest, nie? Lepsze to niż jakiś Kapitan Rosja albo coś.

2 komentarze:

  1. Natasha, wyobrażasz sobie jakoś spotkanie z nim po tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło?

    James, no w sumie mam coś z psychopaty, ale z masochisty chyba nie.
    Cieszę się, że się rozumiemy. Pyłki to straszna rzecz.
    No, nie zabłysnął, bo chyba nie o porę roku chodziło w opisie tej wojny, nie? Już bardziej trafne byłoby "Zimny", ale wydźwięk jakiś taki nie bardzo.
    Ta, Kapitan ZSRR raczej. Albo Kapitan Układ Warszawski.

    OdpowiedzUsuń