Zaraz, o ile dobrze pamiętam, to sam chciałeś przebudować jadalnie, bo twoim zdaniem "zbyt mała by w niej jeść, dlatego jecie w kuchni" :PN: Jeśli dobrze pamiętam, byłaś na dubbingu?
Mówiłam, że lepszy kucyk i bardziej do farmy pasuje. Tak to będziesz miał dom pełen kotów, jak stara panna :D
Bo dzieci zazwyczaj wolą mamusie, taki już twój los.
A Cooper? Zaczyna się już buntować?
Specjalnie sprawdziłam i ta rozmowa wyglądała tak:
Clint: Wiem, co muszę zrobić! Jadalnie. Jeśli wywalę wschodnią ścianę, będzie sporo miejsca dla Laury. Wstawię też jakąś przegrodę i nie będzie słychać dzieciaków, co myślisz?
Natasha: I tak zawsze jecie w kuchni.
Clint: Racja. Nikt nie je w jadalni.
Clint:
Jest różnica między "chcieć" i "musieć". Miałem dużo planów, ale teraz kończą mi się już wymówki, by nie musieć ich robić. A jak za dużo naobiecuję i potem tego nie zrobię to Laura patrzy na mnie w ten swój karcący sposób.
Wstaje do niego w nocy, obchodzę z nim dom wkoło, gdy nie może spać, a ten niewdzięcznik i tak woli mamusie. Ale chociaż Lila jest przysłowiową córeczką tatusia.
Nie bardzo ma się przed czym buntować. Mamy zasady i należy się ich trzymać, ale jesteśmy też otwarci na negocjację.
Jakiś ty uroczy, potworku :DCzasem zwyczajnie lepiej ugryźć się w język.
I co, mam niby dziękować za ten wątpliwy komplement czy raczej się oburzać?
Nie pamiętam czy dokładnie tak, ale sens jest :D
OdpowiedzUsuńJak ja to dobrze znam. A człowiekowi po prostu chciałoby się tak posiedzieć i nic nie robić, co?
Dziewczynki tak mają, tatuś zawsze pozwoli na więcej niż mamusia.
Masz jakiś kontakt z Avengers?
Jak dla mnie możesz się oburzać. Będzie więcej zabawy :D Wiem, że twoje podziękowanie i tak nie byłyby zbyt szczere. I dlaczego wątpliwy? Z mojej strony to było szczere :P