24 maja 2015

Astrid Löfgren

N, ale że w roli WS czy Bucky'ego?
Jak obejrzę to się przekonam, czy wciąż sądzę tak samo.
Że bardzo życzliwe jesteśmy, skoro zwracamy uwagę na takie rzeczy, oczywiście! :D
W roli WS- że nieprzekonywujący, że ciągle robił wytrzeszcz, gdy sobie coś przypomniał, że się nie odzywał, że było go za mało... Ta, jakby większość tych kwestii była jego winą.
Bucky, albo może się zwiększać, kiedy czuje się potrzebę i obowiązek dotarcia do celu. No najróżniejsze motywy są takim wzmocnieniem. I tak naprawdę to od człowieka zależy, co mu podpasuje i będzie ułatwiało sprawę. Samym przeczuciem zazwyczaj nawet nie warto się kierować. A w sytuacji wojny wszystko musi ze sobą współgrać.
Prostym, ale inteligentnym. I do tego z ładnymi dłońmi :P
No dobrze, Buck, czas się kończy, a więc życzę ci, hm... powodzenia na misji. Nie poddawaj się.
Czasem przeczucie to jedyne, co pozostaje, więc należy mieć do niego choć minimalne zaufanie, prawda? Gdy człowiek nie ufa samemu sobie, ciężko coś osiągnąć.
Tak jest, ma'am. Niedługo wrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz